Zimny powiew wdarł się do pomieszczenia i owionął jej wątłą sylwetkę, zdając się przenikać trzewia na wskroś. Zadrżała. Opuściła głowę, a jej długie, ciemne włosy zsunęły się matową kaskadą z kościstych ramion, zasłaniając bladą i wymizerowaną twarz. Z głębi poranionego gardła wydarł się jęk spowodowany nieludzkim cierpieniem, kiedy opierając się pokaleczoną dłonią o chropowatą ścianę spróbowała podźwignąć się z brudnej podłogi. Jej chude i krzywe nogi zadrżały, mięśnie ledwo zdołały utrzymać ciało w pionie. Chcąc powstrzymać kolejny krzyk rodzący się gdzieś w okolicy mostka, przygryzła wargi. Cienka stróżka szmaragdowego płynu ześlizgnęła się z pełnych ust, kreśląc krwawą smugę na brodzie. Czarna, postrzępiona szata zsunęła się po alabastrowej skórze, zatrzymując się dopiero na małych piersiach. Zaczerpnęła spazmatycznie oddech czując, że powoli traci przytomność.
Idź, szeptało coś nagląco w jej głowie. Idź.
Zrobiła pierwszy, niepewny krok. Każdy następny powodował gigantyczny ból, a mimo to usłuchała głosu.
Idź!...
Szła tunelem, który wbrew obietnicom wcale nie był zakończony światłem, które obiecywało miłość, spokój i szczęście.
Na końcu stała Ona. Monumentalna, niewzruszona, pewna. Ponurym wzrokiem wpatrywała się w słabą i wątłą postać, drepczącą powoli w jej kierunku.
- Quid tibi nomen est? - zapytała, a jej głos był zimny niczym lód.
Nabrała kilkakrotnie powietrze, jednak struny głosowe odmawiały posłuszeństwa. Kiedy już myślała, że oszaleje z bezsilności, spomiędzy popękanych ust wypłynęło ciche jak trzepot skrzydeł motyla:
- Nadia.
Wargi Postaci wygięły się w coś, co można by nazwać smutnym półuśmiechem.
- Sit tibi terra levis - szepnęła i jednym, gładkim cięciem obosiecznego miecza....
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24