- No - zagaiła pogodnie, uśmiechając się do siebie. - Teraz już chyba nie przejdzie ci przez głowę, że żałujesz.
Zacisnęłam usta w wąską linijkę czując, że krew mi w żyłach tężeje. Milczałam.
- Proszę?!! - pisnęła i przyspieszyła. Z rozbiegu wskoczyła z gracją na krawężnik i pruła dalej. Chcąc nie chcąc dorównałam jej kroku. - Nie osłabiaj mnie - mówiła drżącym głosem wpatrując się gniewnie przed siebie. - Jeśli coś w tym paryszwym świecie można uznać za wartościowe, to właśnie to, słyszysz? To jedyne, o co warto dbać i starać się, to jedyne co może dać ci prawdziwe szczęście, słyszysz?! A ty co?
A ja nic, pomyślałam, zupełna rezygnacja.
Vici!