życie toczy się swoim tempem...
zaczęłam je wykorzystywać na maxa,
bo chyba o to chodzi.
zmiany są potrzebne
zwłaszcza jeśli się ich nie żałuje.
mogą mieć do mnie pretensje, że nie siedzę w domu,
ale jeszcze będę mieć na to czas
na starość, na zimę ;p
i co.. ?!
mam się poddać, ma mnie to wszystko ominąć?
wykluczone.
fakt, szkoła się JESZCZE nie skończyła.
fakt, jakbym sie postarała, nie zaskoczyłabym nikogo kolejnym wyróżnieniem na koniec roku.
ale nie może być monotonnie, nie? ;P
szczerze? tak, zależy mi, jak zawsze.
ale mam już dość..
dość książek, grubych książek, książek które się gubią, książek-lektur, książek, które muszę wziąć do ręki nie z własnej woli.. i coś z nich jednak przyswoić, często zbędnego ;P
poza tym.. mam o czym myśleć.
i jest dobrze.
(tak, jak chciałeś, żeby było, żebym była szczęśliwa.. ale trochę inną ścieżką poszłam, może wbrew sobie, a może po prostu z prądem.. heh)
maj music festival
i myslovitz na którym niezostałam, i teraz się katuję (ejj.. jedziemy za tydzień na igry! muszę sobie odbić! ;p)
i jutrzejsze coma i hey, które stoją pod znakiem zapytania.
tak, poradzę sobie.