Lipiec,pierwsze emocje opadły...
Nk (czasy,kiedy to było jeszcze popularne) i wiadomość...
Nadawca nieco znajomy.Czyżby przyjaciel mojego aniołka,Damiana? Tak,to on.
Okej,będziemy chodzić razem do szkoły...Tylko do czego Ty,chłopcze dążysz,pisząc do mnie w taki sposób,
jakbyś zapomniał,że niecały miesiąc temu pochowaliśmy bliską nam obojgu osobę?
Nie rozumiem.Ale brnę w to dalej,z czystej ciekawości.Nie ma we mnie uczuć co do niego.
Jeszcze nie teraz...
Przychodzi czas szkoły,pierwszy tydzień,wszystko jest dobrze.Ale nadal zastanawia mnie to,
jak możesz starać się o byłą dziewczynę swojego kolegi? Cały czas nie rozumiem...
I proszę,nie muszę już nad tym myśleć.Kontakt się urywa.Bo masz dziewczynę.Ok,spoko.
Nie boli,bo przecież nic do Ciebie nie czuję...Jeszcze nie teraz.
Żyjemy w zgodzie,do czasu wybuchu w plotki w szkole,o mojej ciąży.Z Tobą.
Z osobą,z którą jedynie rozmawiałam.Tacy są ludzie.Nie tłumaczę się,bo nie słuchasz.
Odpuszczam wyjaśnienia.Jedziemy po sobie,jak idioci.Bo plotki.
Ale mnie to nie boli.Nie boli mnie Twoja nieobecność.Jeszcze nie teraz.
I tak mijają miesiące...Wrzesień,październik,listopad,grudzień,styczeń...I ten przeklęty 18 luty.
Wybrałam się z koleżanką do znajomych,znamy się od ładnych paru lat,więc dlaczego by nie wpaść,pogadać?
Wpadłyśmy.W wielkie bagno.
Odrobinkę za dużo alkoholu...Za mało rozumu.
Ciąg dalszy w następnej notce,to jest raczej wsprowadzenie do najciekawszej części lutego/marca.
Najbardziej drastycznej.
Musiałam napisać takowy wstęp,żebyście byli zorientowani w wszystkim,co opiszę Wam w dalszych notkach.
Zapraszam do poprzedniej notki,do komentowania,dodawania do obserwowanych.
Dziękuję za wczorajszą aktywność,362 wyświetlenia...
Nie spodziewałam się aż takiej liczby wejść w jeden dzień.