czwartek - mimo pobudki o nieludzkiej godzinie (5.15) i całym dniu poza domem - zaliczam do udanych
wiosnę już czuć w powietrzu i ewidentnie czuję kopa energetycznego!
poza tym od jutra zaczynam weekend
a przyszły tydzień początek dłuższego świątecznego wolnego
i tym sposobem marzec mogę nazwać luźnym miesiącem.
od kwietnia już zacznie się robota...
czuję, że na studiach przycisną no i jak zacznie mi się praca to też czasu będzie mniej...
ale wiecie co?
bynajmniej mnie to nie martwi (choć pewnie gdy przyjdzie mi się uczyć na kolosy/pisać magisterkę to będę inaczej śpiewać )
a wręcz przeciwnie nakręca - czuję, ze powoli zaczynam się budziś z zimowego letargu.
w sezonie wiosna/lato zawsze lepiej funkcjonuje
co tam u Was?