trening:
klata, barki, tricep + abs
cały czas do przodu!
mimo, że to są moje najsłabsze partie to nie odpuszcam!
czasem tylko za bardzo zatracam się w tym wszystkim...
zapominam po co tak naprawdę to robię.
wygląd ma być tylko efektem ubocznym.
a tak często staje sie moim głównym priorytetem, przyćmiewając inne aspekty.
sport to głownie zdrowie, dobre samopoczucie, energia.
wielokrotnie muszę sobie o tym przypominać, gdy staję przed lustem i dopuszczam do siebie negatywne myśli na widok własnego odbicia.
nie każdy ćwiczący na krate na brzuchu!
ba, wielu jej nie ma!
i to wcale nie świadczy o słabej kondycji, czy braku zaangażowania.
ja zawsze daje z siebie 101% i to powinno dawać mi powód do dumy!
szkoda tylko, że wielokrotnie czuję że zawodzę... że przegrywam.
moja chęć zmiany siebie, moja potrzeba ciągłego doskonalenia wielokrotnie zapędza mnie w kozi róg.
pytanie brzmi: czy to wymarzone ciało, którego tak pragnę sprawi, ze będę szczęśliwa?
całe szczęście, ze tak bardzo polubiłam pot, ból i wyrzeczenia.
to jest moja odskocznia od wszystkiego co złe, moja terapia.
esej skończony, można iść oglądać serial
nara