leniwe popołudnia.
rzekomy brak czasu
i totalna olewka.
zachody nad brzegiem morza,
największy posiłek,
ona i on <3
pechowa trzynastka i najcudowniejsze siedem miesięcy.
sandałki po kostkę w deszczu.
uzależniające zakupy.
cudowny targ!
kolejny koncert o smaku chleba razowego z pastą avocado.
a co najważniejsze zaczynam wierzyć w marzenia i o to, że się spełnią..
nie chcę dwóch ostatnich tygodni nic nierobienia i tego co po nich będzie <3