Gdy przestanie bić mi serce.
Funkcjonować mózg.
Przykryj dłonią moje zdjęcie.
Poczujesz życia puls.
Zapragniesz mnie z powrotem, łzy spadną na ziemię.
Zdusisz w sobie ból wiesz znam to pragnienie...
Tak piękne momenty życie nam obrzydziło.
Zgniotło, wyssało i wypluło!
Proza życia przytłoczyła poezję i czułość!
Widzę Ciebie, słyszę głos, nie czuję dotyku...
Często myślę o tym do bladego świtu!
Wyciągam rękę drzwi się zatrzaskują ciszą!
Otwieram je na klatce, schody jak ja nic nie słyszą...
Znów się czuję sam, obok mnie nie stoi nikt!
Przywykłem przełykam życia cierpki łyk!
Piję dalej wodę chociaż studnię zatruło.
Dobre wspomnienia tylko życie mi ratują...
Miłości nie ma między nami.
Przyszła nawet złość!
Dzisiaj jestem sam odmienny bywa los...
Kiedy myśle o Tobie to bezsilność znowu czuje!
Pisze parę zdań i do Ciebie adresuje!
Ty mi nie odpowiesz nie wiem jak się miewasz,
jak mam sobie radzić kiedy żyć się odechciewa?
Słyszę tylko echo gdy do Ciebie dzwonie.
Teraz za tą przyjaźń karę przyszło ponieść.
Idę jak przez mgłę, Ty znasz moje motywy.
Nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych...