Klara wyłączyła telefon i rzuciła go w sofę. Wypuściła powoli i ciężko powietrze. Pokręciła głową, a potem bezwiednie usiadła. Westchnęła, podpierając się na łokciach.
Kacper, widząc jej minę, kucnął na przeciwko niej, opierając się wewnętrzną stroną przedramion o kolana.
- Kazała ci wracać. - stwierdził nie pytając. Doskonale wiedział, że zgadł.
Klara zamknęła oczy gestem przytaknięcia. Uśmiechnęła sie blado.
- Odwiozę cię. - zaoferował, nie widząc w swojej propozycji nic szczególnego. Patrzył na nią zacięcie i czekał na odpowiedź.
- Nie mam siły. - stwierdziła nie na temat. Czuła się nagle przytłoczona. Naprawdę nie miała ochoty. Na nic.
- Nie masz siły wstać, czy nie masz siły się z nią kłócić? - spytał, patrząc z dołu na nią i próbując złapać z nią kontakt wzrokowy. W końcu chwycił ją za brodę i podniósł odrobinę do góry. - Ej...
- Jedno i drugie. - odparła mu Klara po krótce zniecierpliwiona.
- Wiesz... - mruknął, wstając. - na dół do auta zawsze mogę cię zanieść, ale rozmowę z twoją matką odbędziesz już bez mojej asekuracji. Jesteś dużą dziewczynką. - powiedział, chowając jej kosmyk za ucho.
- Bardzo śmieszne.
- Staram się. - powiedział.
- W jednym i w drugim nie musisz mnie wyręczać. - odparła wstając. Zapominając o telefonie, skierowała swoje oczy w stronę leżącej torebki. Wzięła ją za jedno ramię niedbale. Jej zawartość cudem nie wypadła na podłogę.
- Wolniej. I... - urwał. - Ubierz to. - polecił jej, prawie siłą zakładając jej jakąś bluzę na ramiona.
- Nie jest tragicznie zimno, abym ubierała to na siebie.
- Nie dyskutuj.
- Przestań no, nie zamarznę przecież, mówię, że nie chcę, jest środek lata, Kacper! - wyliczała zniecierpliwiona, gdy na siłę wepchał jej rękę w jeden rękaw.
- Bez dyskusji powiedziałem. - odpowiedział władczo, ciągnąc literę E w pierwszym wyrazie. Zapiął jej suwak po samą szyję, włącznie z włosami. Klara zapiszczała ze złości, gdy poczuła wyrywające się z głowy włosy. - O przepraszam - odparł, rozsuwając suwak. Dziewczyna gestem uderzyła go po łapach i sama zasunęła ostrożnie zamek. Kacper z zrezygnowaną miną obrażonego ośmiolatka, z kryjącym się uśmiechem w kącikach ust, założył jej dowcipnie kaptur na głowę. Bluza była na Klarę z 3 rozmiary za duża, toteż kaptur przysłonił jej oczy i jeszcze bardziej rozburzył włosy, elektryzując je, a rękawy były za długie.
- Urocza. - skwitował.
Dziewczyna poczuła zapach Kacpra na sobie, jego płyn do płukania, żel pod prysznic i ulubiony zapach perfum. Pokręciła głową i skierowała się do drzwi.
- Coś nie tak z moim zapachem w sprayu? - spytał nie całkiem poważnie, widząc jej minę.
- Bardzo kuszący. - mruknęła po krótce, jeżąc się z uśmiechem.
- Ja, czy zapach? - zapytał odrobinę kpiąco.
- Zapach. - podsumowała go.
Przytrzymał jej drzwi. Kacper pogasił światła. Zdążyli oboje wyjść, zanim telefon Klary ponownie zadzwonił. Klara poczuła się odrobinę senna. Wiedziała, że matka nie odpuści jej tak łatwo. Środek nocy, a jej nie ma w domu. Dlaczego nie uprzedziła mnie, że przyjeżdża akurat teraz? Kilka dni za szybko. - rozmyślała dziewczyna, gapiąc się tępo w szybę. Miasto pogrążone w śnie, wydawało się spokojniejsze. Pustki na ulicach, ciemne wnętrza sklepów. Milczący Kacper.
Klara jeszcze raz wypuściła powietrze i poczuła drgawki w żołądku. Kacper patrzył w wsteczne lusterko i skręcał gdzieś w lewo. Wpatrywała się w niego. W jego długie palce na kierownicy, na jego prosty nos i kształtne usta, które jeszcze przed kilkoma minutami pieściły jej skórę. Jego oczy skierowane na ulicę, jakby nic nie mogło ich oderwać od widoku jezdni.
- O czym myślisz? - spytał nagle, gdy zatrzymał auto na światłach.
- O niczym - skłamała.
- Nie kłam, słońce. - zamruczał, patrząc w bok.
- Co teraz będzie? - spytała. Zagryzła nerwowo wargi. Już czas zadać to nurtujące pytanie. Poczuła ścisk w żołądku.
- Nie rozumiem. - udał, że nie wie. - Klara? - spytał, gdy milczała. Czuła, że opuszczają ją resztki odwagi.
- Z nami. - powiedziała twardo.
- Przerabialiśmy to. - uciął po krótce, z ulgą jakby. - Czas, to jedyne co sobie możemy dać. Jeżeli będziemy się śpieszyć, to to nie wypali, uwierz mi. - powiedział beznamiętnie.
- A ty wiesz czego chcesz? - spytała.
Kacper nie spodziewał się tego pytania. Zatrzymał auto na pustej jezdni. Wpatrywał się w nią intensywnie. Chciał najpierw sobie udzielić odpowiedzi. Kim była dla niego Klara?
Głos w jego podświadomości podpowiadał, żeby uważać na wszelkie słowa. Nie był pewny, czy chce stworzyć właśnie z nią związek, coś poważniejszego. Narazie chciał przestestować samego siebie, czy nadaje się do życia z nią, a z nie z Martyną. Martyna zawsze była jego siłą napędową, dodała smaczku ich związkowi, była silną i niezależną kobietą. A Klara jest krucha, delikatna i bardzo wrażliwa. Urocza. I ma w sobie to coś, co nie pozwala zrobić jej krzywdy.
- Nie. - odpowiedział wreście. Ku swojemu zdziwieniu, spostrzegł, że Klara nie jest tym zaskoczona. Ponownie ruszył przed siebie.
Kilka minut potem zobaczyli dom Klary. Dziewczyna bez słowa zbierała się aby wysiąść. Chłopak w zdecydującym momencie złapał ją za rękę.
- Zaczekaj, nie to miałem na myśli.
- A co miałeś na myśli, mówiąc, że nie wiesz czego chcesz? Może chciałeś po prostu powiedzieć, że nie jesteś gotowy na mnie? Na nas?
- Klara...
- Nie chcę cię przestraszyć słowem, nas, my, nasze i tak dalej. Oboje możemy przestać udawać, że nie wiemy czego ja oczekuję. Ja to wiem i ty... też to wiesz. Szkoda, że na odwrót jest inaczej. Jeśli nie jesteś w stanie mnie pokochać, to po prostu mi to powiedz. - powiedziała.
- Klara... - powiedział, uśmiechając się i biorąc jej policzki w dłonie. - Nie wiem czy jestem w stanie. Muszę spędzać z tobą więcej czasu. Ty musisz mi ten czas dać. Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Pamiętaj o tym. Dzięki tobie czuję coś innego niż pustkę czy wolne miejsce.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.
- Nie martw się tym tak bardzo. Zawsze gdy mnie będziesz potrzebować, możesz na mnie liczyć. - powiedział. Przylgnęła do niego, słysząc te słowa. Chwyciła w garście jego koszulkę. Chłopak pogładził jej rozburzone włosy.
- Wiem. - szepnęła głucho.
- Grzeczna dziewczynka.
Potem ją pocałował. Tak jak za pierwszym razem. Dobitnie i z uczuciem. Klara znowu czuła, że żyje. Zawiesiła mu ręce na szyję i jeszcze raz go mocno przytuliła.
- Muszę... już iść. - wymamrotała mu wprost do ucha. Kacper puścił ją i podał jej torebkę.
- Dobranoc. - powiedział miękko, całując ją w policzek.
- Jedź już. - poprosiła, widząc światło w swoim kuchennym oknie.
- Powodzenia. - mruknął, widząc jej wzrok uniesiony w górę, w stronę mieszkania.
Potem wsiadła do samochodu i odjechał.
Klara stała z mieszanymi uczuciami.
- Gdybym ci powiedziała, że kocham cię najbardziej na świecie, uciekłbyś. Jakimi słowami mam do ciebie mówić, żeby cię nie spłoszyć? - szepnęła sama do siebie.
A mimo nagłego pogorszenia humoru poczuła cień radości gdzieś w brzuchu. Potem wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Wyjęła klucze od klatki i weszła w ciemność.
Weszła po paru minutach na górę, bardzo chcąc ominąć rozmowę z mamą.
Nacisnęła klamkę. Otworzyła drzwi.
Mama stała oparta o ścianę z założonymi rękami.
Wypuszczając powietrze, Klara weszła do środka...