boje się, że to wszystko z tęsknoty. że zgodziłam się na jedno piwo, drinka, kamikadze i później kamikadze i później kamikadze. Przecież to jest zabójstwo. do tego fajka za fajką. to tak jaby każdy następny kieliszek oznaczał, że coraz łatwiej jest mi powiedzieć, że tęsknie, że nie mogę już tego znieść. boje się, że poczułam się jak kiedyś. lekkość umysłu i bez strachu można wypowiedzieć każde słowo, które przychodzi na język. mimo, że mam uraz do alkoholu to wiem, że się zmusze i że wypije. tak samo jak kiedyś. za kaqżdym razem po weekendzie był uraz do alkoholu ale w następny było jeszcze większe picie.i nawet wstyd za zachowanie już nie przeszkadzał. do tego coraz więcej fajek.
a dzisiaj... obudziłam się z myślą że tęsknie za tym laskiem. ile chwil w nim spędziłam. z iloma osobami tam byłam. ile razy się tam upiłam. ile razy tam płakałam. i ile razy wybuchałam śmiechem. i to tam pierwszy raz piłam whisky, piłam whisky może z mężczyzną, który do końca życia powinien być dla mnie najważniejszy. gdyby nie ten lasek jestem pewna, że nie byłoby go w moim życiu. to w tym lasku wprosił się na osiemnastkę Marzeny i podał mi smój numer chociaż to i tak on pierwszy o mnie napisał jeszcze tego samego wieczoru.
czasami mi się wydaje, że chcieliśmy pokazać kyo jest lepszy, kto może więcej wypić i zapalić już kiedy się dopiero spotykaliśmy. opowiadaliśmy najciekwasze historie naszego życia kiedy się schalaliśmy i ... itd. i to może dlatego ogarania nas teraz taki wielki strach przez zdradą po alkoholu.
myśle, że stałam się teraz innym człowiekiem. nie potrafię go chyba okłamywać w 100%. zawsze chociaż czostkę prawdy muszę mu powiedzieć. chyba w tej nienawiści jest uczucie miłości które mnie do tego zmusza. może to ja jestem wariatką dlatego, że z nim jestem. może jestem wariatką dlatego, że znosze jego chory charakter. ale musze z nim wytrzymać... jak nie ja to kto? a później kto wytrzymałby tyle czasu ze mną? z moim chorym, wredym charakterem?
może jszcze wydarzy się w naszym życiu coś co obróbi je o 180 stopni. chociaż mimo wszystko wolałabym żeby był ze mną zawsze. mimo, że tak narzekam, mimo, że jest takaś nienawiść, mimo zdrady i mimo tego, że przez niegoko jeszcze tyle się w życiu nie napłakałam.. wole żeby był zawsze, może to miłość.
chyba ukrywam swoje szczęście w nieszczęściu.
zabrakło słów zabrakło znaczeń... zwycięży paranoja...jak mam ocalić się od zła?
dzisiaj mam się spotkać z Mają, na chyba 3 godziny ale zawsze coś. A jutro ten przeklęty Poznań i ten przeklęty dzień o nazwie walentynki kiedy lepiej brzmi dzień zbiorowego płakania, ale ludzie dopiero za milion lat do tego dojdą.
na koniec
coma-a my.
czekam na czwartek!