Przemierzam lasy bezkresne
I krainy magiczne gdzie zawsze świeci słońce
Gdzie honor i prawda
Nie umierają wraz z pierwszym brzaskiem
Tu wracam do domu
Jak rybak po dobrych połowach
Albo jak książę po wygranej bitwie
A bardowie czasem i pieśń jakąś ułożą
O czynach rycerza
I choć może księżniczka nie czeka
W wysokiej wieży z warkoczem niczym łan pszeniczny
Z licem promiennym i miłości pełna
To i tak wracam zawsze z podniesioną głową
Bo w świecie bajek czytanych na dobranoc
Nawet smoka można pogłaskać
A potem zasnąć pełnym kolorowych myśli
Choć do jutra
Gdzie kolejny dzień przyniesie
Znów kosz pełen bajek
Ale z innej już bajki...