photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 16 GRUDNIA 2011
46
Dodano: 16 GRUDNIA 2011

50.

Witam WSZYSTKICH !  Od rana chodzę wkurzona, bowiem wczoraj wieczorem pisałam notkę, która się usunęła. Strasznie żałuję.Cóż, niektórzy muszą mieć w życiu pecha.Jeśli coś się zaczyna ,to ktoś inny temu będzie przeciwny, pociągnie za drugi koniec sznurka i się przewróci. Właśnie tak się czuję,- jak przegrana, która nie może się podnieść z podłogi , gdy upadnie, a inni jej nie pomogą- bo jest gorsza. 

Dość już tego. Na sam początek chciałabym się przedstawić. Jestem Agata. I do tej pory nie wiem dlaczego założyłam tego photobloga, to raczej siła wyższa mną kierowała.Tak po prostu musi być. Skoro wczorajsze starania w napisaniu notki poszły na marne, to jednak coś mną zawładnęło i podpowiedziało mi, abym weszła tu po raz kolejny i napisała. 

Chciałam od razu napisać,że mam problem. Nie kryje się z tym, wiem,że popełniam błędy. Jak każdy.Jednak nie wszyscy potrafią się do tego przyznać. I chociaż przed znajomymi czy przyjaciółmi zakrywam twarz, kłamiąc, to sama zdaję sobie sprawę, z tego co robię. I to chyba jeden powód do założenia photobloga- strach. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy,że człowiekiem tak bardzo można manipulować,że to coś wyższego, co go okiełzna i porwie, zamknie w klatce, z której nie będzie mógł się wydostać.Wszelkie starania wówczas pójdą na marne. I chociaż bardzo by się chciało coś zmienić- to i tak nie wyjdzie. Ten pieprzony system kar.,który wszystko psuje. Obawiałam się, że bedę z tym sama. I prawdą jest,że niechcący wdepnęłam na photoblog dziewczyny,która uświadomiła mi,że nie jestem z tym sama. Z kolei, zdziwiłam się,że jest taki photoblogów setki. Z jednej strony ucieszyłam się, ale z drugiej PODZIWIAM każdą z WAS, za trud w który wkłądacie we wszystkie diety, za cierpliwość, zaangażowanie i dojście do wymarzonego celu- wagi po trupach. Pomyślałam,że co mi szkodzi- też chce WAS wspierać i motywować.

A dlaczego taka jestem? 

Zaczęło się niedawno. To nie trwa długo. Obsesja na punkcie własnego wyglądy, kompleksy. Zawsze je miałam.Cóż, głupie pytanie- po któż ich nie ma? Każda z nas. Jednak nigdy tak bardzo sie tym nie przejmowałam. Miałam 167 cm wzrostu i ważyłam 60-61 kg. Nigdy nikt mi nie ubliżył,że jestem gruba? (to określenie jakoś nie pasuje). Zawsze miałam pełno znajomych, przyjaciół, byłam i wydaje mi się,że nadal jestem lubianą osobą. Nie miałam problemów w domu. Może pecha w miłości. Moją pasją jest sport. Każdą wolną chwilą oddawałam się właśnie jemu. Trenowałam piłkę ręczną. Do czasu kontuzji, która wszystko zmieniła w moim życiu.Rezygnacia z piłki ręcznej, nie tylko z powodu operacji, tylko z dużą ilością zaległości w szkole, bowiem, musiałam ciągle jeździć po lekarzach,odwiedzać szpitale. Musiałam dlatego zrezygnować. Zresztą stwierdziłam,że to nie jest jednak to- co daje przyszłość, wolałam skupić się na szkole i przyszłości. Mam 17 lat, w styczniu będę pełnoletnia - wypadałoby o tym pomyśleć. No, ale stało się jak stało.Wszystko pod górkę.Byłam zagrożona z matematyki. Moja pięta Achillesowa, jednak nie poddałam się.Walczyłam, mobilizowałam się i wygrałam. To był sukces. Ludzie zawsze postrzegali mnie jako wesołą, szaloną, kreatywną osobę, mająca wiele pomysłów na minutę, a jak ktoś zapytał o -Agatę? - ta co gra w ręczną? To właśnie było tak.Określenie ''sportsmenka''- raczej silna , umięśniona- taka byłam. Nigdy mi to nie przeszkadzało, nie obchodziło. Jadłam to co chciałam , na co miałam ochotę, nie żałowałam sobie niczego. Moja waga była taka sama. Jednak coś mną pokierowało w inną stronę. 

Od końca wakacji, zrozumiałam,że wcale nie muszę być taka jaka jestem, chciałabym to zmienić.Oczywiście wcześniej próbowałam rezygnacji z niektórych produktów, jednak to nie trwało długo. Twierdziłam,że nie jest to dla mnie, a  nie jestem osobą i nigdy nie byłam cierpliwa. Zaczęło się już w sierpniu.Na obozie stwierdziłam,że schudnę i tak zacznę odchudzanie.Pomyliłam się.Wróciłam do domu ,mimo,że trenowałyśmy to przytyłam- 2 kg. Potem szybko wróciłam do swojej wagi- 60 kg. We wrześniu jadłam mniej, jednak nie chudłam. Denerwowało mnie to niemiłosiernie, fakt, miałam jakieś odstępstwa, jednak wydawało mi się,że powinnam shudnąć. W pażdzierniku postanowiłam przejść na dietę kopenhaską- 13 dniową. Mimo,że dieta była strasznie rygorystyczna, wytrwałam- schudłam 6 kg. Ważyłam 54 kg. Ludzie zaczęli się interesować jak to zrobiłam. By utrzymać wagę, jadłam znaczniej mniej, nie wiedząc,że dzięki temu schudłam jeszcze 4 kg. Koleżanki i koledzy zaczęli się tym przejmować, mama była zła i wszyscy chcieli wpychać we mnie jedzenie na siłę. A ja? Nie wiem czy czuję się lepiej. Wiem, tylko,że zawsze chciałam założyć sukienkę, czując się kobietą, prawdziwą kobietą. Niektórzy twierdzą,że jestem zbyt chuda, tu nie ma określenia'' szczupła'', co mną trochę irytuję. Nie chce być anorektyczką. Nigdy bym o tym nie pomyślała. Dieta miała mi pomóc w bliższym poznaniu siebie, takiej mojej drugiej strony. Pokazała wiele- jakim można być zawziętym i zdeterminowanym. Mam obsesje na punkcie diet, stosuję kary, gdy zjem coś więcej, zapisuję w zeszycie co zjadłam i codziennie po kilka razy sprawdzam jakie produkty mają najmniej kalorii, ile ważą. Robię sobie bilnas kaloryczny, bardzo często wchodzę na wagę, a gdy chudnę -cieszę się jak dziecko. Oczywiście miałam kilka odstępstw, przez znajommych, rodzinę, by nie wmawiała mi ,że coś się ze mną dzieje, coś jest źle. Zasłaniam się tym. Nie lubię jeść przy kimś . Wolę przygotowywać jedzenie dla innych. Idąc do sklepu, wybieram produkty odtłuszczone. I to właśnie drugi powód do założenia photobloga- myślę,że nie musze już korzystać z zeszytu, by cokolwiek zapisywać, tylko dzielić się tym z WAMI. 

Pragnę schudnąć. Nie wiem ile, ale chce jeszcze to zrobić. Cholernie się boję.Dokładnie nie wiem  dokłądnie czego. 

Jednak prowadząc w ten sposób taki pamiętnik, czuję się silniejsza.  

Więc ponownie WAS wszystkie serdecznie witam dziewczyny :) Nie wiem czy życzycie sobie, abym dodała was do znajomych, dokładnie nawet nie wiem czy mi WYPADA, więc proszę niie akceptować, jeśli któraś z was nie ma ochoty. Pewnie przeraziłam niektórych notką.Cóż ,zawsze lubiłam pisać.I to mi zostało.A lepiej wyrzucić to co leży na sercu, niż tkwić z tym w nieskończoność. 

Dobrze, także mój bilans wczorajszy : 

 

              Śniadanie- owsianka'' coś na ząb''- 192 kcal 

 +kawa z odrobina mlekiem 0%  ok 10 kcal  

Po szkole: wafle  chrupki żytnie - 3* 20 kcal = 60 kcal  ztwarożkiem wiejkim -40 gram= 50kcal 

obiad- tortellini ze szpinakiem i ricotto- ok 300 kalorii (chociaż zjadłam mniej)  

RAZEM= ok 650 kcal/ 800  

 

Mam 17 lat (w styczniu 18) -ważę 50 kg, przy wzroście 167. 

ważyłam się dzisiaj rano przed śniadaniem.