Ale to jest zacniejsze.

Cierpię na brak czasu.

Pisałam wcześniej, o tym jak bardzo chciałam by pewna stała się taką moją wspaniałą sobotą i tak się też stało. Owa sobota była świetna, festiwal super tylko trochę ludzie, którzy przyszli sprawili iż lekko mu się zczezło w moich oczach, ale mniejsza o to. Sobota była wspaniała, ale niedziela klasyfikuje się do tych mniej udanych dni przez fakt spania na dworcu pośród żulerni :/ Tak czy inaczej było to jakoś tydzień temu a teraz z kolei mam wiele innych spraw na głowie typu zaliczenia i inne takie syfne rzeczy, którymi trzeba zajmować się pod koniec semestru. Jednen horrible monster swoimi wymaganiami sprawił, że dzisiejszy dzień który i tak zalicza się do tych "do dupy" stał się jeszcze bardziej adekwatny do tej części ciała. Wszystko jednak uratowała kinder niespodzianka którą dostałam z okazji dnia dziecka, mimo że sama zapomniałam taką samą sprezentować. Ale jak wiadomo z moją pamięcią jest teraz nie-za-bardzo.

Próba samodyscypliny i mobilizacji do czego kolwiek oczywiście nie powiodła się, ale nie ma czym się przejmować w końcu nawet zanim pierwsza żarówka zadziałała trzeba było zrobić 100 prób ( albo coś koło tego, nie pamiętam) 

No i do tego wszystkiego jestem chora. I od 3 godzin próbuję zasnąć.

PS. nic mi dzisiaj  nie wychodzi