Fot. by Młody
7.07 Andrychów
W sumie nie znoszę tamtego dnia ale... ale bywa no, co zrobić ;D
W końcu po wielu wiekach spotkałam się z tą piźnięta w pozytywnym tego słowa znaczeniu panną ;)
Już prawie zapominałam jak wygląda i można było stwierdzić u mnie duży niedobór szaleństwa.
Tak, tak zapewne dalej się śmieje z tego jakim cudem mogłam się zgubić w Ośw. To potrafię tylko ja.
"- Haloo ?
- Słuchaj...zgubiłam się.
- A gdzie jesteś ?
- Nie wiem. Przecież się zgubiłam.
- A co masz przed sobą ?
- Ludzi, ulicę i jakieś budowle..."
Lubię pośmieszkować ale wtedy wybitnie poczułam się jak niedojeb z prawdziwego zdarzenia. Miałam czekać w danym miejscu a polazłam chuj wie gdzie i po co. No dobra, żałosne, nie kontynuujmy :>
I uwielbiam, kiedy trafię na zły dworzec i wkurwiam się jakim chujem mam się wydostać... zawsze się coś wymyśli, jestem McGyverem i WHOOY ! Potem z buta 4 kilo do chaty bo nie ma wyjścia. W dodatku rychło wczas dostałam zaproszenie na imprezę na Czaniec, na którą już niestety nie dotarłam. A kij z tym, na następny dzień też była, jak miło że kuzyn o mnie pomyślał ;d Jak ostatni pojeb wkurwiałam się na niczemu winnego Wilczura, skoro problem z dojazdem miałam sama przez SIĘ. Chuj, jesteśmy oboje na tyle mądrzy, zdolni, utalentowani, kochani, piękni i młodzi... że się dało. No ;]
And it's much better now :D
A wczoraj..cóż ;> Osiemnacha Magdy luksusowo zorganizowana pod mostem :D Hłe hłe, o to chodzi.
I ten...lubię się komuś przydać i życie ratować ;) Chociaż doświadczenie w tym mam zerowe.
Dobre jest ogółem.