Spotkałam dziś - wracając z pracy - na przystanku autobusowym starszą kobietę. Ładnie wymalowaną, z dziecięcą spineczką wpięta we włosy. Ubraną w coś, co nie rzucało sie w oczy, bo nie pamiętam w co, ale za to utwkiły mi w pamięci jej buty, sandałki ala rzymianki, ładne, modne i okulary przeciwsłoneczne muchy. Siedziała na lawce z mężczyzną. Gdy dostrzeglam, ze mój autobus będzie dopiero za 10 minut, także usiadlam na tej ławce. Wtedy dopiero poczułam, że ta kobieta podryguje cały czas, nogami rękami... "chyba na coś choruje" przeszło mi przez myśl i pochłąnął mnie jakże przydatny w takich momentach oczekiwania na autobus smartfon, kiedy nagle usłyszałam jak ta kobieta się do mnie zwróciła, zagaiła rozmowę, już w tej chwili nie pamiętam dokładnie w jaki sposób ropoczęła rozmowę... słuchałam ją z lekkim zaciekawieniem, bo mowila ciekawe rzeczy, bił jednak od niej natłok informacji, informacji wszelkiego rodzaju, o elektronice, o odkryciach, o Afryce, o przyszłości, o Biblii, mówiła dosyć spójnie, lecz natłok wiedzy był ogromny. Wiedzy z różnych źródeł. Wiedzy przebogatej. Ogólnie kobieta sprawiała wrażenie(bo tego pewna być nie mogę, gdyż jej nie znam) pewnej siebie, odważnej, od której bije serdeczność, ciepło.
Gdy tylko zaczęła mówić jej towarzysz powiedział, że ma przestać, a jesli nie przestanie to on pójdzie do domu a ona sama sobie będzie jechać tam gdzie ma jechać. Ona jednak nie przerwała, odpowiedziała mu, że to przeciez nic takiego, mówiła do niego i do mnie od razu, jednym ciagiem. On wstał i zniknął z horyzontu.
Wraz z uplywajacym czasem słuchałam jednak z rosnącym zażenowaniem, bo to nie było żadne spotkanie tematyczne czy coś tego rodzaju, a zwykłe oczekiwanie na autobus. A jej monolog wciąż nabieral rozpędu, co świadczyło tez o ogromie wiedzy, jaką chciała sie podzielić. W pewnej chwili myślałam, że należy do jakiegoś stowarzyszenia, żeby nie rzec sekty, bo wspominala o Biblii kilkakrotnie łącząc spójnie fakty, o zdrowiu, o genetyce. Ludzie dookoła patrzyli "tak jak to ludzie patrzą" tym bardziej, że kobieta ochoczo gestykulowała rękami, które strasznie się trzęsły. A mi było co raz bardziej głupio, na co wplynął zarówno wzrok tych ludzi, jak i głównie zachowanie tego mężczyzny. Zostawił tą chorą kobiete samą. Zostawił ją, jak się dowiedziałam, od kobiety, jej brat. Zostawił ze mną.
Gdy kobieta wstała i zaczęła szukać brata, a jego nie było, to i ja sama się przestraszyłam. Ta kobieta potrzebowała opieki. Szła, ale brakowało jej pewności, wracala na miejsce idac tyłem, prawdopodobnie potrzebowała podczas chodzenia oparcia.
Brat jednak gdzieś tam się w końcu pokazał, bo nadjechał autobus.
Potem w autobusie patrzac w szybę, zastanawiałam się nad tym.
Czemu ten mężczyzna sobie poszedl? Przeciez nie powinien był zostawiać siostry samej. Bo nie chciał żeby ona mówila ? ale czemu zabraniać jej czegoś z czym się dobrze czuje, a i innym nie szkodzi. Każdy w swoim życiu potrzebuje odskoczni od problemów, szczegolnie osoby chore/niepełnosprawne. nie wstydźmy się tego, że ktoś jest taki, a nie inny. Choroba nie wybiera. Akceptacja chorego przez rodzinę/ przyjaciół pomaga mu zaakceptować siebie. Powinnismy wspierac szczególnie czynności, które poprawiają samopoczucie chorej osobie, które sprawiają, że czuje się ona potrzebna i spełniona. Jeśli nikomu nie robi sie w ten sposób krzywdy, to co w tym złego? Nawet jeśli wszyscy wokół będą patrzeć. To Twoja rodzina/przyjaciel. Niech ludzie myślą co chcą, to my wiemy jakie zalety ma ta osoba, to my powinniśmy widzieć w niej te zalety, a nie w każdym momencie dostrzegać tą chorobę, ktora widza inni.
Na wlasnej skorze przekonałam się, że naprawdę ciężko jest nie dostrzegać tego wzroku innych. Ciężkie, ale możliwe. Wspierajmy tych, którzy żyją walcząc na co dzień z problemami, jakie wywołuje odmienność.
* oczywiście, nie mogę nic zarzucić temu mężczyźnie, zrobił to, co uważal za słuszne w tym momencie, być może mial powód, o którym, oczywiscie, nie jestem w stanie wiedzieć, ani nawet gdybać. Ta notka to moje odczucia w stosunku do zaistaniełej sytuacji. Kazdy powinien na to spojrzeć z własnego punktu widzenia.
edit z dnia 05-08-2013
z racji przeczytania pewnej ksiazki o dziecku autystycznym łączę fakty - ta kobieta zachowywyała się jakby miała zespół Aspergera, więc może ten facet miał powód by tak zareagować. Może próbował ją uczyć prawidłowych zachowan społecznych w ten sposób. Kto to może wiedzieć....
Wniosek jest jeden:
Nie oceniajmy pochopnie nikogo. Bo nie możemy mieć pewności do tego, co dana osobę motywuje do określonego zachowania. Skladają się na to okoliczności, doświadczenie, cechy osobowości, a to elementy, o ktorych nigdy nie będziemy mieli 100% pewności , ba nawet 70% pewności, w przypadku innego czlowieka. Taką wiedzę posiadac możemy tylko w stosunku do siebie samych, a i to nie zawsze w 100%.
Inni zdjęcia: ... itaaan... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) dorcia2700... maxima24... maxima24