Nie mój.. niestety.
Przywłaszczony na kilka minut, cały dzień czułam jego smrodek i małe ciałko na rękach. Instynkt macierzyński mi się wyostrza, póki co chce jedynie żebyśmy zrobili sobie pieska. Koniecznie z nadmiarem skóry na pyszczku, gulaszowymi łapami i maślanymi oczami, jednym słowem ma to być jamniś z długimi szmatouszami.
Patrze i ropływam się. Ale obiecuję, że na starość nie będę wioletta willas.
Pomijając psie atrakcja pod Gubałówką (ciężko mi pominąć) to 3 dniowy spontaniczny ;P siedemnastoosobowy wypad do Poronina należy zaliczyć do udanych. Zmęczyłam się tym wypoczywaniem, do niego potrzeba dużo zdrowia. Rowery w dolinie Chochołowskiej, kolejka górska, kolejka linowa, ciężkostrawne żarcie, sauna i alkohol na trawienie. Bez kondycji nie masz szans.
Rozpłynięta spływam z biurka pod kołdrę śnić o merdajacych ogonkach.
Nie, nie będę willas.