No to zaczynamy :)))
W mojej małej miejscowości dni mijały naprawdę szybko. Nim się obejrzałam zaczęły się wakacje , czas letniego odpoczynku, brak szkoły i mnóstwo wolnego czasu. Mieszkałam w spokojnej dzielnicy, blisko plaży co dawało mi dostęp do codziennych kąpieli, a tego lata pogoda była wyjątkowo piękna. Uwielbiałam to miejsce ,piaszczysty teren , morze, przyjaciele i dobra zabawa. Jedynym minusem tych trzech miesięcy sielanki była wakacyjna praca. Jak co roku zaczynałam od roznoszenia ulotek, ale w połowie czerwca dostałam sprzyjającą mi ofertę pracy u mojej dalekiej cioci w barze. Lubiłam ludzi , nie miałam problemy z dogadywaniem się z innymi pracownikami, dobrze znałam matematykę i sztukę liczenia ( chociaż na koniec gimnazjum matma nie była moim ulubionym przedmiotem i ledwo dostałam 3 na świadectwie) Mama mówiła mi, że jak zacznę od najmłodszych lat to potem będzie mi łatwiej wejść w dorosłość. Ale mi wcale nie chodziło o zdobycie doświadczenia . Od kilku lat marzył mi się skuter z włoskim designem. Niestety nie miałam wystarczającej ilości zielonych , by kupić pięknego Vespa.
***
Jak zawsze wracając z pracy zadzwoniłam do swojego przyjaciela i zapytałam , czy mogę liczyć na wspólny wypad na plażę.
- Cześć Tom! krzyknęłam radośnie do komórki.
- Hej Trixy! Obstawiam ,że dzwonisz zapytać się ,czy pójdę się z Tobą poopalać. Jasne! Właściwe jestem niedaleko Twojego domu, więc zaraz mogę być. odpowiedział uradowanym głosem. Gdzie jesteś ?
- Wracam właśnie z pracy. Jestem przy szpitalu, będę za jakieś 10 minut! Pa!
Ten człowiek był zawsze gotowy. Chyba nigdy się nie zdarzyło ,że mi odmówił. Przyjaźnimy się od 6 lat, a to już trochę czasu. Czasami zastanawiam się jak ja z nim wytrzymuję? Trudny orzech do zgryzienia, ale jest fantastycznym człowiekiem ,to on potrafi mnie rozśmieszyć i zawsze mogę na niego liczyć!
Kiedyś przyjaźniłam się jeszcze z Ashley , ale to dość długa historia. Tak naprawdę to ona zapoznała mnie z Tomem i to jej powinnam za to dziękować. Gdzie teraz jest ? Dwieście kilometrów dalej, w Longville. Niby dałoby radę się spotykać ,ale widocznie nie byłyśmy na tyle związane, gdyż nasza przyjaźń po prostu nie przetrwała. Ashley przyjeżdża do VillageTown w każde wakacje , zawsze śpi u mnie w domu , a tak nasz kontakt ogranicza się do kilku e-maili i rozmów przez telefon...
+ następna - 20 "fajne " ZASZALEJEMY!