szczerze, to studniowka mi dupy nie urwała. tańczyłam dużo, waga rano pokazała 82,1, mimo tego, że jakoś przed 6 zjadłam kawałek ciasta jak przyjechałam do domu.
za to dzisiaj miałam niesamowite gastro. ale takie, że po prostu nie, normalnie załamka. mimo wszystko wiem, że to tylko jeden dzień, za to czuję się okropnie. jutro już będzie dobrze, obiecuję.
boże, tylko słodkiego, że aż alergia chwyciła.
chcę jutro iść do kina.
ogólnie, co do studniówki, czułam się źle. pięc minut przed wyjściem płakałam, że jestem gruba. miałam wrażenie, że sukienka dodawała mi kilogramów, ogólnie kiedy ją kupiłam byłam trochę grubsza, więc w ogóle na mnie nie leżała. Czułam się jak w gimnazjum na dyskotece. Wszyscy tańcza w3 kółeczku, tylko raz tańczyłam po prostu z kolesiem. najgorsze było jak tańczyłyśmy z koleżanki i one po kolei były brane do tańca przez któregoś z chłopaków, a ja zawsze zostawałam, zawsze.
przynajmniej program artystyczny się udał.
ale szczerze, myślałam, że cokolwiek się zmieni. albo że chociaż będę dobrze się czuła na swojej studniówce.
ale nie. po co. koło północy mnie chwyciła zamuła. potem przeszła, tańczyłam do wpółdo piątej, a potem zadzwoniłam po brata i wyszłam. czekałam godzinę na zewnątrz, ale nie miałam siły już tam udawać, że dobrze się bawię. jadłam zdrowo, nie chwyciłam sie żadnego deseru.
jogurt, 2 czekoladki
kawałeksmażonegokurczaka,kawałek czejkolady gorzkiej
kurczak z warzywami i ryżem, kompot, jeżyk, 3 ptasie mleczka
dwa kawałki ciasta, kakao z łyżką budyniu, monte maxi,
dwie kromki baiłego chleba, zupa
aktywność? HAHAHA.