photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 SIERPNIA 2009

 Tak, widziałem ją ostatnio. Stała samotnie na środku łąki, otulona ze wszystkich stron soczystą, bujną trawą, w które ruchliwie szarżowały niewidoczne dla zwykłych zapędzonych ludzi żyjątka, toczyły wewnętrzny spój o dobrodziejstwa posiadania  schronienia przed motylicami- mistrzów wietrznych podbojów. A wiatr był wtedy naprawdę silny. Przebierał w jej złotych zabarwionych od promieni słońca kasztanowych włosach, zaplatając umiejętnie długie warkocze, a później rozwiewając każdy kosmyk na  różne strony  jej wewnętrznego świata Widać było, że jej to nie przeszkadza, albo po prostu nie czuła pieszczot natury? Może jak zwykle marzyła& tym razem jednak nie widziałem jej maślanej twarzy, była jakby w cieniu, niedostępna. Najbardziej pamiętam jej niebieskie  oczy. Za każdym razem, gdy w nie spoglądałem z nieśmiałością, miałem wrażenie, że tonę, daremnie próbując złapać tchu tajemnicy, która niedostępnie broniła wstępu do skrytych myśli właścicielki. Zuzanna patrzyła dumnie przed siebie, a jej nieodłączny towarzysz wieczornych przechadzek odbijał się w tafli skażonej  pomazańcem zimniej wody strumyka. Uwielbiała przenosić się w podróż po właśnie takiej sawannie.. To była jej pasja, jej życie z dnia na dzień, bez żadnego planu, zgodnie z naturą, bo jak mówiła z niej się wywodzi. Wyrosłą jak krzew wiśniowy z lichej pestki, w żyznej glebie, niepodobna do nikogo, odmienna. Nikt jej nie rozumiał, tylko to drzewo któremu spowiadała się, co wieczór. Ono wie wszystko, gdzie jest i dlaczego odeszła&