bez soczewek.

taaa. tak wyglądają moje oczy bez soczewek. yhh.. jakieś takie dziwne. wyłupiaste. i nie ładne. o a tu macie foto z jedną soczewką. klik. nie wiem. ja tam bym chciała brązowe. albo... nie wiem. jakieś ładne. ale zielone na pewno nie. bo się tak strasznie rzucają w oczy. ale kurde mam już dwa tygodnie w nich za sobą. jeszcze dwa i będą nowe. jakoś przeżyje. chyba. nie no nie będzie długiej notki bo mama się wkurza. dobra to tak ogólnie opiszę ten dziwny dzień. rano wstałam całkiem człowieczo. ułożyłam włosy. umyłam. ubrałam. w biegu zjadłam śniadanie. poszłam do mokisu. po drodze zaliczyłam dwie gleby. pozdro. bolało. potem w mokisie. próba. palce zdarte do krwi. przyszły klasy.

-uwaga! panorama racławicka wstajemy..

-yyy... ale to na pewno była panorama.?

-nie wiem.

-chodźcie bo oni wstają.

taa. rozmowa z Bykiem. zboczuch mnie za kolano łapał i nie tylko.. bez skojarzeń. taaa. wgl nam Desperado nie wyszedł. masakra. dobra poszli sobie przerwa. pani nam zwiała. no to co zadecydowaliśmy że Ewa zaśpiewa a Patryk zagra. Kuba się nade mną poznęcał psychicznie. i przyszły 2 i 3 klasy. taaa. te moje słodkie uśmiechy. drugi występ się udał ale to opiszę jutro bo mama się drze. bye ; ****