Cześć (pisane 27.03)
Niezidentyfikowany przeze mnie robak na drzewie, latem tego roku. Następne wspomnienie lata.
Akurat świeci słońce po stronie ogródka. Mogę się napatrzeć na ten widok, i poudawać, że tak naprawdę jest 20 stopni, a nie 5. Trochę mi przeszkadza dom budujący się obok. Jeszcze te półtora roku temu było tu inaczej. Bardziej spokojnie? Było więcej przestrzeni? Teraz wszyscy szukają tej przestrzeni na obrzeżach miasta, trafiając na coraz bardziej rozbudowane osiedla poza miastem... trochę to smutne.
Następny tydzień w szkole zapowiada się zaskakująco lekko. Póki co, pracy domowej mam mało, jutro zaległa pk z niemca, a uczyłam się do tego tyle, że właściwie nie muszę się niczego obawiać, a w środę pk z polaka, z materiału, którego uczyłam się dość na bieżąco.
Ale za to czeka mnie całe 5 dni chodzenia do szkoły (straszne, nie?!). Pełen tydzień bez żadnego opuszczania szkoły, świąt, dni wolnych! Trzeba jakoś to przetrwać, bo za to kwiecień zapowiada się miło (7 czy tam 8 pełnych szkolnych dni, z czego pewnie odliczę sobie dni próbnych testów klas 2, bo komu chce się iść do szkoły na 3 lekcje?).
Dzień Wagarowicza minął miło. W domu, a jakże.
Jestem w połowie rozdziału Rysunki w Możesz Zmienić Swoje Życie. To już przedostatni rozdział. Niesamowicie dużo dała mi ta książka, otworzyła moje horyzonty, oświeciła i dodała większej głębi otaczającym sytuacjom. Naprawiłam to, co było negatywne, zmieniłam część przeszłości i inaczej spojrzałam na wiele spraw. Klara, serdeczne dzięki.
Siedzę trochę na uboczu i bardzo chce mi się śmiać z tego wszystkiego. Ludzie biorą życie na naprawdę super poważnie, przykładają wielką wagę do każdej czynności, może nawet nie zastanawiają się nad sensem tego. Mnie śmieszą te wszelkie mechanizmy. Wstawać wcześnie rano, jechać do szkoły/pracy, wracać do domu, wykonywać czynności które nie są takie ważne, jedynie wydaje się, że są... Od poniedziałku do piątku. W weekend robić coś innego, a jednak o podobnym schemacie, by po sobocie i niedzieli znowu wrócić do tamtego harmonogramu zajęć.
Zycie jest takie... mało istotne w porównaniu do całego Wszechświata i przemyśleń.
I nie, nie będę uważała na matematyce, bo wolę usiąść oparta o ścianę, śmiać się i wcinać marchewki.
Nie chcę żyć według ustalonych przez to życie norm. Beznadziejna szkoła, jakieś tam studia, praca, rodzina, emeryckie lata.
Wolę iść do tej szkoły, która będzie mi odpowiadała, nawet jeśli oznacza to liceum z internatem na końcu Polski, iść na studia, które polubię i dadzą mi okazję do nauki psychologii i poznania wielu interesujących ludzi, mieć pracę, która będzie dawała mi mnóstwo satysfakcji i równie mnóstwo pieniędzy, nie założę żadnej rodziny, bo nie zamierzam być niczyją żoną, i mieć jakiekolwiek dzieci. Nienawidzę dzieci. Szlag mnie trafia w ich towarzystwie. Poza tym trzeba się nadawać na rodzica. Inaczej później rosną takie wkurzające całe społeczeństwo Haory.
A emeryckie lata? W ogóle nie chcę do nich dożyć. Chciałabym całe życie być młoda.
Zrobię prawo jazdy na motocykl i ucieknę w świat. Pisałam o tym. Ale napiszę jeszcze raz. Poczuć część wolności to musi być nieziemskie uczucie.
Ależ uciekłam w przyszłość. Jednak było to miłe. Zamierzam żyć tak jak ja chcę. I szczęśliwie. Bo jestem w końcu panią swojego losu!
Na koniec, jeden z moich ulubionych wierszy:
Protekcja
Przez protekcję się urodził,
Przez protekcję do szkół chodził,
Przez protekcję dyplom dostał,
Przez protekcję wielkim został,
Przez protekcję szukał żony,
Przez protekcję zbił miliony,
Protekcji brał ciągle lekcje,
Nawet umarł przez protekcję.
Tekst anonimowy
www.formspring.me/walewasxd - ostatnio jedno ze źródeł mojej rozrywki.
A w słuchawkach miszmasz Dżem przeplatany Guns n Roses, z dodatkiem Foo Fighters, Garbage i szczyptą Sex Pistols.
Mia