No tak. W ramach poobiedniej przerwy zasiadłam przed ekran i zaraz napiszę tutaj jakieś coś. Dzień po prostu świetny, nie ma to jak niedziela przy książkach. Wczoraj źle się czułam i teraz mam. W dodatku dzisiaj Wieczór Chwały, na który oczywiście nie mogę pójść. I co z tego, że obiecałam wszystkim dookoła? Że sama sobie to obiecałam? Jak widać tak można na mnie polegać. Teraz też, zamiast kuć fizykę i historię siedzę sobie i no wlaśnie. Moje biurko przypomina największy burdel świata. Nienawidzę takich dni, podczas których nic nie wchodzi do pyszczka. Już dawno bym wszystko zrobiła. Całe szczęście, że ten mój szkolny tydzień będzie liczył tylko 2 dni. Poniedziałek, wtorek. Potem rekolekcje. I Wielki Post się zacznie. I wiosna.
Zamówiłam sobie sweter przez internet! Śliczny, długi, turkusowy, trochę przyduży, ale na wiosenne spacery jak znalazł. "Myślę, że będzie Ci w nim nie tylko ciepło, ale i bardzo kująco". Hahaha, też mam taką nadzieję. Chociaż wygląda na bardzo przyjemny w dotyku :3 Jeszcze trzeba słuchawki nabyć, bo tamte się zepsuły.
Dobra, historia spod moich łokci woła jak na rzezi galicyjskiej. No, może nie aż tak. Ale prawie.
Miłej niedzieli! I w ogóle wszystkiego.