nie obiecuj nikomu, obiecaj sobie.
D z i ę k u j ę .
Za wszystkie serca, które stworzono dla mnie i za ich delikatne bicie.
Za wszystkie uściski, szczere, wyjątkowe, życzliwe, intensywnie namiętne.
Za frazesy, których nie sposób zliczyć, a które zostawiły nie jeden uśmiech.
Za słowa, co wpłynęły do serca, w sam jego środek, tworząc niezapomniany w nim klimat.
Za ręce splecione w jedność, na przekór wszystkim złym opiniom.
Za rozum często nieużywany, a jednak tak bardzo przydatny w tych okolicznościach.
Za intuicję, która czasem zawiodła, ale poprowadziła tam, gdzie być może było lepiej.
Za łzy, te ze szczęścia i te-co zdarzało się częściej-ze słabości serca.
Za liczne słowa, wspomnienia, układane nie raz w myślach scenariusza.
Za wszystko, co daje się jeszcze wciąż pamiętać z radością i wielką miłością.
Za sentymenty, dzięki którym niektóre zdarzenia z przeszłości wciąż są wyjątkowe.
Za momenty, kiedy przerastał świat, ale wciąż było dużo miłości.
Za opiekę, troskę, wiarę w chwilach zwątpieniach i tych nie do zniesienia.
Za modlitwy wysłuchane nieraz w wielkim lamencie.
Za mocne nerwy i silną moc serca niepokonanego przez żadne z przeciwieństw.
Za mury, od których odbijało się zło, dzięki czemu można było go uniknąć.
Za cierpliwość, która nie pozwoliła mi załamać rąk i puścić tego, co najlepsze.
Za bezpieczeństwo, które nosiłam zawsze w samym środku siebie.
Za tonę miłości, którą nie sposób było czasem unieść. Za to, że jest we mnie przebaczenie i jest życzliwość
i za to, że jestem wciąż ta sama, co kiedyś, dziękuję.