wiem.
znowu dawno nie pisałam.
[hmm.
który raz już czytacie takie zdanie.?]
ale jakoś weny nie miałam.
chociaż w sumie trochę się działo..
np taki pasztet.
chyba skumał że się z niego śmiejemy.
no ale cóżż..
jeśli chodzi o mpkr to dziwnie.
nie wiem czy tak dobrze czy tak źle.
wiecie że przed tą aferą ze zdjęciem moje rozmowy z wycikiem ograniczały się do `hej.`
i na tym koniec.
kiedyś raz zagadał jedynie `słonko razi.?`
no i raz mnie pomacał.
i tylko to przez powiedzmy niecały rok od kiedy się znamy.
a teraz..
weźmy pod uwagę ten tydzień.
poniedziałek był wolny.
wtorek też.
w piątek mnie nie było w szkole bo pojechaliśmy do bielska.
więc zostaje tylko środa i czwartek.
i w oba te dni zagadał.
najpierw w środę..
stałam przy wejściu do szatni i rozmawiałam z salamander.
podawałam jej pytania na spr z ang..
no on wszedł do szatni.
i luz.
potem wychodzi.
a ja jej akurat opowiadałam że jedno było takie głupie..
a on wychodzi z tej szatni.
no to się na niego popatrzyłam też.
ale dalej mówiłam do slm.
i to było mniej więcej tak.:
v [do slm.]: no i to jedno było takie głupie..
w [do v.]: no strasznie głupie.
v [do w.]: no mówiem że głupie.
w.: no naprawdę.
v.: serio.
w.: no ewidentnie.
[potem tak zacieszałam jak zwykle że masakra. :P
chciałam skończyć salamander opowiadać ale ona do mnie z tekstem.:
`vicky dokończysz mi jak wytrzeźwiejesz.` >rotfl<]
i to było w środę.
a w czwartek..
u nas wyjście ze sklepiku jest na przeciwko wyjścia z szatni nie.?
no i ja byłam z kasią i beatą w sklepiku.
a on w szatni.
i my wychodzimy i on też.
no i kasia coś tam do mnie i do beaty że takie ciastko co ona kupuje to kosztowało 70gr a teraz zdrożało na 80.
no a on szedł cały czas centralnie za nami.
tylko też tego nie kumam bo myśmy się tak strasznie wlekły a schody były szerokie więc mógł nas spokojnie wyprzedzić a on nie.
idzie 10cm za mną.
[aż się czułam niekomfortowo bo miałam krótką spódniczkę a on szedł za mną na schodach do góry. >lol2<]
no i w każdym razie.:
v [do kaś.]: ale dasz radę.? przeżyjesz.?
k [do vic.]: ale co.?
v.: no nie umrzesz.? bo tak przeżywasz choćby nie wiem co..
w [do vic. włącza się.]: no właśnie.
v [do w.]: no ale naprawdę.
w.: no serialnie. [>hahaha<]
v.: no mówiem.
znaczy nie pamiętam dokładnie tych wyrażeń..
mniej więcej o takim znaczeniu. ;P
pamiętam tylko że powiedział na stówę `ewidentnie.` i `serialnie.`
a może mówi to hamsko..?
jak Wy myślicie.?
dlaczego tak niby zagaduje.?
beata z kasią mówią że jest hamski.
ale mi się wydawało początkowo że nie bo przecież przyznaje mi rację jakby na to nie patrzeć..
a teraz już mi tak namieszały że sama nie wiem.
a za tydzień może wawa. :D
jak gosia jedzie to chyba ja też. xD
tylko mam kapę..
bo pojadem pociągiem intercity..
a bilet w jedną stronę kosztuje stówę..
i kasy mi z leksza szkoda. xd
aaa.
no i zostałam szafirowooką blondynką. ;]