Return.
Wreszcie w domu.
Mam dość wyjazdów.
Jeszcze tylko szkoła i internat.
Can't wait.
Byle nie dresy i ćpuny w pokoju.
Dym, reggae i czerwone oczy.
Tak naprawdę? Tyle się działo w Stegnie, że żałuję zmarnowanego we Wrocławiu tygodnia. Tzn. był jeszcze Karpacz, ale to już... zupełnie inna historia.
To my best friend - it's gonna be fine.
Thinking about... ale o tym na innym zdjęciu.
Narazie - full relax, great succes.