Od jakiegoś czasu chciałam tutaj o czymś napisać, ale nigdy nie potrafiłam za to się zabrać... Pozwólcie zatem, że zacznę dzisiaj właśnie od tego ;)
Pamiętacie ten wpis? http://www.photoblog.pl/uuusexymadafaka/172261607/wpis-bobasowy.html Bo o niego właśnie chodzi :)
Notka powstała 16-tego marca (myślę, że 99,99% moich wpisów powstała po północy :D ) , ale pisałam o dniu poprzednim. To była fajna, rodzinna niedziela, a mnie po raz pierwszy udało się uspać moją chrześnicę :) Sytuacja była dla mnie o tyle wyjątkowa, że mała sama wybrała mnie do tego zadania ( - z kim idziesz spać? - z Monią! ) , i to właśnie wtedy po raz pierwszy tak prawdziwie i najmocniej poczułam, że jestem już gotowa na bobisia... Pierwszy raz w życiu, z pełnym przekonaniem, mając 24 lata. I wiecie co w tym wszystkim jest najpiękniejsze? WTEDY JESZCZE NIE WIEDZIAŁAM, ŻE JESTEM W CIĄŻY!!! Dosłownie od kilku dni!!! Robo twierdzi, że Natalka w jakiś sposób musiała to wyczuć, i dlatego mnie wybrała <3 Teraz bardzo lubi leżeć z Monią i dzidziusiem w brzuszku, o którym dużo z nią rozmawiamy. Jest to na tyle piękna myśl, że lubię w nią wierzyć ;) W tym samym wpisie napisałam jeszcze, że się boję, ale nie rozwinęłam myśli... Bałam się tego, że może się zdziwimy, i bobas nie pojawi się tak szybko, jakbyśmy tego chcieli. Albo co gorsza... Że w ogóle się nie pojawi. Naprawdę! Miałam takie brzydkie myśli! Nigdy wcześniej nie staraliśmy się o bobasa, a wydaje mi się, że tak naprawdę dopóki ktoś nie zacznie się o niego starać, to nie ma tej pewności, czy jest płodny. Ta myśl była ze mną od bardzo dawna, i często spędzała mi sen z powiek. Taka ze mnie panikara na zapas, co zrobić? :) Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie, gdy... Udało nam się za pierwszym świadomym podejściem! Wcześniej jakoś szczególnie nie interesowałam się, i nie przejmowałam tym, kiedy mam dni płodne, bo i po co? Nie było mi to jeszcze do szczęścia potrzebne ;) Ale gdy już się tym z Mężem Wężem zainteresowaliśmy, i spróbowaliśmy, to... BANG! :D :D :D Do teraz ciężko mi w to uwierzyć, jestem za to taka wdzięczna... Tak często wszystko widzę w czarnych, a nawet najczarniejszych scenariuszach, a mimo to los mnie tak zaskakuje... Chyba daje nam do zrozumienia, że naprawdę dobrze się sparowaliśmy, a cały Wszechświat nam sprzyja, bo po prostu jest nam pisane być ze sobą ;) Już nie jestem tak głupiutka i romantyczna jak kiedyś, ale miło jest wierzyć w takie... Romantyczne głupotki :D
Moja chrześnica ma słodkie podejście do naszego Dominisia :) - W brzuszku od Moni mieszka dzidziuś, który jest malutki i rośnie. Cały czas śpi, a jak już wstanie, i będzie duży, to wyjdzie z brzuszka, i będzie z nami. - No po prostu... ;rozpływa się; <3 Uwielbiam sposób myślenia małych dzieci!
P.S. - w sobotę znaleźliśmy brum-bruma! ;tańczy; :D