Odnaleźć Ciebie wśród zachodów słońca tak często potrzeba mi. Nie milknę o zmierzchu, stając na najwyższej ławce w parku pełnym win. Nucę pod nosem coraz głośniej piosenkę bez nut. Znasz ją jak ja. Wciąż tyle pustych oddechów wypuszczam bez Ciebie, na szaro. Zachodzące słońce rozgrzewam w Twojej dłoni. Chcę stawiać stopy na pewnym gruncie. Zamknij mi oczy, nie pozwól zapomnieć, jak Twoje głodne myśłi wołają głośno o mnie.