W desczowe wieczory nie mówisz mi o miłości. Było nam ich zaledwie kilka. W desczowe wieczory staję przy uchylonym oknie. Nie układam myśli do snu. Staję się kroplą, co niezauważona spada na dach, rozlegając się echem wraz z tysiącem sióstr. Nawet wtedy nie rozmawiamy o miłości. Żadna z nich nie mówi o niej, ale jestem pewna, że wszystkie o niej myślimy. Mogę spłynąć radośnie po roześmianej twarzy, zatrzymać się na uśmiechniętych ustach i trwać. O wiele częściej zdarza się, że płynę wraz z łzą, tą ze smutnych oczu i wtedy, właśnie wtedy odbijają się we mnie wspomnienia zatrzymane jak zdjęcia. Tyle razy byłam tęskontą, osamotniona spadałam na ziemię znikając zwyczajnie. Kolejnym deszcowym wieczorem, złapię Cię za rękę, staniemy przy uchylonym oknie. Opowiem Ci o miłosci.