Problemów z okiem ciąg dalszy. Zrobił mi się nawrót choroby i poszłam do okulisty. Kolejna dwutygodniowa seria z kroplami i możliwość wady oka w wyniku srania-powikłania mnie wkurwia. Wszystko tylko nie oko. No bez przesady.
Robię za ogólne centrum rozrywki. Straszę sprzedawców złym okiem i obserwuję reakcje. Moja noga stała się lanserska więc się lansuję. Stabilizator podbija prestiż. Uchodzę za porzucone dziecko Lejdi Gagi i Merlina Mensona. Miejsca w środkach komunikacji nie chcą ustępować to pojadę po kimś i mam nawet 2 miejsca wolne. Nikt mnie nie pogania (kalekę poganiasz!?). Nauczyciele podejrzewają mnie o głośniki w stabilizatorze i ściągi, ale boją się dotknąć (haha xD). W dalszym ciągu nie wiem jak się zdejmuje szwy tudzież jak ktoś miał zdejmowane to proszę o poradę. Do lekarza nie pójdę bo nie warto czekać 10210391409 godzin na zdjęcie jednego szwa, szwu.
Wiele radości, troszkę bólu, suma sumarum całkiem ciekawe doświadczenie :D
Aha... i jeszcze jedno. Spadam na psy - 1 grudnia przeprowadzam się do internatu. Zniosłam Kluska, zniosę wszystko.
To tyle z dzisiejszego dnia inwalidy...