w sumie nie pasuje mi wszystko i nic. nie wiem co dokładnie powinnam napisać, czuje się źle tutaj jedząc aż tyle bo 1200kcal. za jakąś godzinę uciekam na siłownie i planuję posiedzieć tam do 14, potem mam obiad. omijam drugie śniadanie, cudownie. boje się omijać posiłki, ale z drugiej strony tak mi lepiej. nie wiem czy mi lepiej z pustym żółądkiem, czy ze świadomością, że mam większy limit kalorii do wykorzystania ( który tak naprawdę nie muszę wykorzystać ). jestem trochę wymęczona przez te całe odchudzanie. kto by nie był po roku czasu mierzenia się jak wariat, ważenia siebie i jedzenia, liczenia kalorii, chorobliwego ćwiczenia, kompulsów, wymiotów.. dużo by wymieniać.
jestem zmęczona, z nikim coś ostatnio nie mogę się dogadać. mam ochotę ciągle spać, ale ciągle nie mogę zasnać.