Gdy zobaczyłam to zdjęcie, stwierdziłam, że MUSZĘ podzielić się nim z szerszym gronem i bez żadnych skrupułów obsram niedawno stworzoną notkę. Koray jest tu tak pocieszny, że w momencie, gdy patrzę na niego na tym zdjęciu, zapominam o tym, iż umieram na ból zęba, no jak Boga kocham.
I przy okazji dziękuję maSKott za opublikowanie zdjęć z tego koncertu na facebooku, bo takie perełki, jak ten uśmiech, rzadko się trafiają*.*