Cześć!
Jejku, ale mi się nic nie chce. Pogoda zamiast motywować to jeszcze dołuje. Dodatkowo kotek wyjeżdża na kilka dni. Ale damy radę, prawda? Musimy dać!
Zastanawiam się jak mogę się zmotywować do ćwiczeń. Pamiętam jak jeszcze rok temu potrafiłam dziennie ćwiczyć po 4 godziny. Właśnie, taka ciekawostka o mnie. Rok temu ćwiczyłam gimnastykę sportową i akrobatykę. Ale to były tylko treningi rekreacyjne, czyli treningi 2 razy w tygodniu po 1,5-3 h. Mało, ale dostawałam tam wycisk i miałam motywację do pracy nad sobą w domu. Kiedy złapałam kontuzję musiałam zrezygnować. I tak oto np. do zrobienia szpagatu muszę się rozciągać od podstaw.
Kiedyś gimnastyka to było całe moje życie. Odnajdywałam w tym siebie. Były chwile słabości, pot i wiele łez. Nieraz chciałam się poddać, ale tego nie robiłam, bo to była rzecz która pomagała mi w jakimś stopniu wierzyć w siebie. Chciałabym do tego wrócić i planuję rozpocząć treningi od września, ale właśnie... muszę się do tego odpowiednio przygotować. Rozciągać, nabrać kondycji i... schudnąć.
Mały bilans:
Śniadanie: -
Obiad: porcja spaghetti
Kolacja: Bułka z ziarnami, wędliną, serkiem topionym i ogórkiem zielonym.
Podjadanie: Lód w kubeczku z korala, Jogobella mango, resztka spaghetti z obiadu.
Ćwiczenia:
Nie ćwiczyłam.