Chińskie rekiny biznesu...
To co widzicie na zdjęciu wyżej, to nowy produkt, który zapełnia wszystkie uliczne stragany i sklepy.
W tym roztworze nie pływa jakaś gumowa zabawka - imitacja, to żywe zwierze.
Chińscy producenci zamykają małe zwierzęta typu ryby, żołwie, jaszczurki w jakiejś foli, aby przypominały breloczki.
Czego się nie robi dla floty, nie ? W chinach jak widać samopas 100%. Nie ma żadnych barier. Życie ma tam podpiętą metkę z ceną, i to bardzo tanią.
Sprzedawcy śmierci, że tak ich określę, tłumaczą swoje chore praktyki, tym, że zwierzętom żyje się dobrze w tych małych torbach, że ciecz, którą są one wypełnione zawiera potrzebne składniki. HAHAHAHA, co za łaskawość... Sęk w tym, że prędzej skończy się tlen i uduszą się w męczarniach.
Poza tym czy ich nabywcy ( przeważnie jakieś bachory, które moczą się z podniety, że dostaną taki brelok
już za 5 $ ), obchodzą się z nimi odpowiedzialnie ? Oczywiście, że nie. Da się przewidzieć, jak z nimi postępują, pewnie z ciekawością potrząsają, naciskają, podrzucają, nie wiem co jeszcze przyjdzie im do łba.
Pseudo gadżety stają się nawet przedmiotem kolekcjonerskim, bo klientela prześcigają się w ich zakupie.
Niestety wszystko to jest legalne i na porządku dziennym.
Mój gniew po zobaczniu tego, co się wyrabia był nieokreślony. Powywracałabym im te wszystkie targowe stoły, niczym Jezus w świątyni.
Może ludzi też zaczniemy tak zamykać, marzy mi się juz od dawna taka ścenna ozdoba z rozczłonkowanych kończyn.
No, bo czemu nie ? Zaszalejmy, jak w chinach.