rejs po Sekwanie : )
no więc tak, to że było cudownie powiedziałam wam wczoraj, ale powiem jeszcze raz :D te wszystkie katedry, Wersal, Luvre to jest... olbrzymie to na prawdę za małe określenie. to jest po prostu zajebiście olbrzyyyyyymie!! Disneyland jest poprostu spełnieniem marzeń każdego małego dziecka i tego dużego dziecka. ale chyba miesiąc zajęłoby mi zwiedzenie całego disneylandu, też jest zajebiście olbrzymi. kolejka górksa "Kosmos" omg. stałyśmy 20 minut w kolejce ale było warto, było takie szybkie że wyszłyśmy z tamtąd ze łzami w oczach, ale nie spływały one nam tak normalnie po policzkach, tylko na ukos po skroni - więc sobie wyobraźcie co za moc.
codziennie wracaliśmy do hotelu jakoś koło 00.00. zmordowani, padnięci na pysk, a jeszcze musieliśmy się cicho zachowywać "bo nie jesteśmy sami w hotelu"... zanim się wykąpaliśmy, rozpakowaliśmy i takie tam pierdoły była godzina 2 w nocy, a o 6 czasem o 7 musieliśmy wstać. więc sobie wyobraźcie jak my tam funkcjonowaliśmy, w autobusie padaliśmy. no ale mimo wszystko było warto tam pojechać. niestety nie wyjechałam na sam szczyt wieży eiffla ponieważ mam ch0olerny lęk wysokości, ponieważ pani mi nie pozwoliła przez tą moją cholerną epilepsję, ale z drugiej strony to się ciesze że tam nie wyjechałam, bo w połowie i tak było...źle. w Luvrze było nudno, ale widzieliśmy te wszystkie rzęźby wenus z milo czy jakoś tak, michała anioła , blebleble i Monalise ! :D zszukałam się tej Monalisy jak głupia, poczym odwracam głowę, a tam taki malutki obrazeczek za mną, za bardzo grubą szybą, ale rzeczywiście ta cała monalisa ma dziwny uśmiech ;D w Wersalu też było nudno, ale na prawdę nie do pojęcia jest, jak sam głupi Ludwik XVI z żoną i ze swoją służbą zył. mi by wystarczyły 2 jego malutkie pokoiki do szczęścia. widzieliśmy ich łoże małżeńskie, na który poczyniali i rodzili swojego syna. podobno przy tym wszystkim towarzyszyła im cała służba, chcelibyście tak? ale jakie to łoże było, wielkie jak mój cały pokój jeszcze z baldachimem. jak mi Sandra zgra zdjęcia to wam pokaże, mamy akieś 1200 zdjęć to przygotujcię się na francuską katgorie ;D wracając do tego disaneylandu to mamy zdjęcia z Lordem Vaderem, zamek Kopciuszka jest bajecznie cudowny, ale niestety nie spotkaliśmy samego kopciuszka ani śnieżki :(( ale trafiliśmy na paradę, na której grała taka zajebista muzyczka ;D i powiem wam że tak w miarę spokojnie idzie się dogadać po angielsku z francuzami czy jakimiś tam tubylcami. ale bardzo dziwne maja McDonaldy, jakieś numerki trzeba brać żeby podejść do kasy i zamówić, bardzo dziwne. oo. jak płynęliśmy po Sekwanie przepływaliśmy przez most pod którym trzeba było zamknąć oczy i wypowiedzieć życzenie. wrzucaliśmy euro do fontanny wypowiadając życzenie - ja miałąm tylko jedno cały czas takie samo życzenie : ) nawet jak się modliliśmy w tym całym Notre Dame : ) no no, zobaczymy czy się spełni ... przechodziliśmy też mostem zakochanych? zaręczonytch? jakoś tak. poprostu osoby które się zaręczą kupują sobie kłódkę, piszą albo grawerują na niej swoje imiona i przychodzą na ten most, zawieszają tam kłódkę i kluczyk wrzucają do Sekwany, romantyczne nie? ;D
z pamiątek to tak. kupiłam sobie bluze z napisem "I <3 Paris" , mamie i tacie kupiłam bryloczek wieży eiffla do nowego auta, braciszkowi przywiozłam siebie żebyśmy się mogli nadal kłócić i bić ;D, Domce i Kępie kupiłam bransoletki w disneylandzie w kształcie myszki miki, mam nadzieje że się podobają, i razem z Anią kupiłyśmy coś dla Kefira i Czajnika ;] pamiętajcie o tym ;]
prawdopodobnie w sobotę jadę po pieska, cieszymy się nie? ;D
tera idę się uczyć historii bo jutro chcę sobie zdać : ) no baj, baj : )