Tak sobie myśle, że z roku na rok, święta stają się coraz bardziej
świateczne. Pewnie to za sprawą tego, że i ja więcej rozumiem i
potrafie docenić te kilka godzin spędzonych wspólnie z bliskimi.
Marsz na sztuczne promienie z Marciochą uległ poważnemu
zachwianiu, z powodów wspólnych. Ale za to może jakieś zakupy,
albo chociaż wspólnych posiłek w środe?
Sama nie wiem co jest powodem. Może problem tkwi jednak we
mnie, nie w Tobie? Może to przez moją naiwność, boje się musieć
zawieść? a może jednak kobieca intuicja to nie tylko puste okeślenie...
Czasami bardzo chciałabym się mylić...
czas na noworoczne reflesje... ale to za jakiś czas z nimi tu
wróce. A póki co... WESOŁYCH ŚWIĄT! (lepiej późno, niż wcale)
solą życia jest miłość