Jesień teoretycznie to czas na refleksje, wspomnienia, picie gorącej czekolady...
Nie powiem, że mnie to ominęło, bo to nie prawda. Ale to może i lepiej.
Bo dzięki temu wiem co jest dla mnie ważne... A mianowicie, że w życiu,
należy, miec swój własny brzeg i zawsze móc do niego
powracac... Szczególnie wtedy, gdy panuje sztorm, a deszcz puka w szyby...
I ja raczej nie sprawiam wrażenia człowieka szczęśliwego, a to pewnie przez to
że nie potrafie i nie znoszę ranic innych. Ale w głębi serducha, mam kilku ludzi,
którzy są dla mnie grzejnikiem, gdy we mnie wszystko zamarza i oni są dla
mnie szczęściem...