czuję silną potrzebę destrukcji
Wiem. To już było. Potrzeba niecałych dwóch miesięcy, żeby zacząć przeczuwać, że coś jest nie tak. Potem następuje powolne utwierdzanie się w tym przekonaniu połączone z przypływem potrzeby rozpieprzenia czegoś. A potem... potem przypomina to jazdę rozpędzonym samochodem, kiedy puszcza się kierownicę i zasłania oczy.
To jest coś jak takie nagłe wewnętrzne pęknięcie. Jak jakiś krzyk rozpaczy gdzieś z dna duszy. Nawet nie krzyk - wycie. Nakaz biegu przed siebie i wykrzyczenia z siebie tego, czego nawet nie da się ubrać w słowa. Pamiętam, kiedy pierwszy raz tak się poczułam. Przejmująca chęć ucieczki. A mimo wszystko mam poczucie, że robię to specjalnie. Z pełną świadomością konsekwencji i wręcz z satysfakcją.
Inni zdjęcia: :) dorcia2700LAMPA UV/LED + LAKIERY HYBRYDOWE xavekittyxNad morzem slaw300Ja patrusia1991gd:) nacka89cwaDzwoniec jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24