14 grudnia. Za 10 dni rozpoczecie swiat Bozego Narodzenia, swiat ktore uwielbiam, a ktore niestety w tym roku beda w pewnym sensie stracone, dziekujac kolejnej przeprowadzce w tym roku. Do wioski pod Doncaster. Planowanej od razu na 27mego. I niesamowicie denerwujacej. Powiadam, ze w zadnej innej okazji czlowiek sie nie dowiaduje sie tak naprawde ile ma niepotrzebnych rzeczy dopoki sie nie musi przeprowadzic. Nie mam pojecia, jak zdolalam nagromadzic tyle gowna od majowych przenosin z Grasmere. Przez to wszystko beda swieta bez choinki, bez gosci, z sama kolacja, w zagraconym tymczasowym domu i wszyscy beda sie tylko modlili by jak najszybciej sie skonczylo, by to wszystko moc wyniesc do drugiego domu. Gdyby to ode mnie zalezalo, wynieslibysmy sie przed swietami by nie niszczyc se wszystkiego, ale proba przekonania mojej rodziny do czegos rowna sie probie zjedzenia wiezy koscielnej, jest niemozliwe, uwielbiaja se utrudniac zycie chocby nie wiem co. D: