W szarym szeregu
Stanęłam gdzieś w środku
zameldowałam się zegarowi
tak jest, obecna, do usług
odebrał mi wiarę
podarował zmęczenie
nakarmił rutyną
przekonał do mechanizmów życia
odznaczył za lojalność
byłam wzorem beznamiętności
maszerowałam - obcasy stukały miarowo
nic nie zakłócało wewnętrznego tik - tak
pewnego dnia zatrzymałam się
szare szeregi opływały mnie jak woda
u moich stóp leżała
zdeptana stokrotka
przypięłam ją do munduru
od tamtej pory
jestem cywilem
wierzącym w niemozliwe szaleńcem
zamieniającym zmęczenie w pasję
cierpiącą na amnezję wsteczną
namiętną
niepewną
szcześliwą
czastką nieba