Leżę twarzą do ziemi.
Bezwiednie zaciskam pięści.
Czuję jak drżą mi powieki.
Wokół same śmieci.
Czy naprawdę trzeba spaść niżej niż na samo dno, by ktoś spróbował się pofatygować i podać nam dłoń?
Czy naprawdę trzeba stracić wszystko, by zrozumieć, że coś za czym kiedyś goniliśmy zawsze było blisko?
Zacząłem nienawidzić siebie w wieku 11lat. Dziś mam lat 17.
Znienawidziłem świat kiedy matka pierwszy raz przyszła a właściwie przycząłgała się pijana do domu.
Zacząłem nienawidzić życie kiedy pierwszy raz przegrałem marzenia.
Marznie moje serce.
Biedny, niepotrzebny organ.
Biedny, sponiewierany przez świat narząd.
Jak inaczej można nazwać serce?
Kaleka.
Tragiczny marzyciel.
Bohater dramatu.
Łzy nieba.
Skrzydła lucyfera.
Przyjacielu... Gdzie jesteś? Czy opowiesz mi, czemu bije serce?
Przyjacielu, przyjacielu... Jak to jest czuć ciepło?
Czy cudza dłoń na policzku wywołuje inne emocje niż nasza własna?
Przyjacielu, przybądź wreszcie. Wyrwij mnie ze szponów obłędu.
Przyjacielu, przyjacielu... Dlaczego nigdy Cię nie poznałem...
Mogę pierdolić pościel
i tak się nie wysypiam
nie wiem czy przez bezsenność
czy moje tępo życia.