Jakieś 7 / 10 lat temu każdy kto fajki nie palił miał minusika na wstępie. Nie mówię tu o jakimś gruntownym spadku w randze w społeczeństwie. Powiedzmy ze szlachty na plebs lub z frajera na kompetną pizdę. Chociaż w niektórych szkołach fakt, że jesteś niepalący wzbudzał niemal wstręt. No cóż, co poradzimy, ale teraz już tak na szczęście nie jest.
Niemniej jednak, dziwi mnie niezmiernie, że spora część osób które palą fajki mają się za przynajmniejn lepszych, a na pewno wyjątkowych i swagerskich. FAJEK - LASNS DZIFFKO. Okej - nie mam nic do nich, że palą, niech się trują, ja nie zamierzam mieć żółtych zębów, paznokci, uzależnienia, ciągłego wydania hajsu, zmniejszenia potencji i testosternu ( mówię to do męskiej populacji - od tego maleje i nie staje :* ). Natomiast jak widzę takiego mośka co mi sięga do pasa, co pali jednego za drugim szlugiem i jest dumny przy tym jak paw, to mam taką bekę, że ustać nie mogę. Sytuacja się zmienia jak taki frajer z kpiną pyta, dlaczego nie palisz, bądź czy zajarać chcesz, również z wielką beką. Tak szczerze - po chuj się pytasz po raz 12 jak ktoś odpowiedział za pierwszym ? Jak żeś tak bogady to daj mu całą paczkę, sellnie jakiemuś gimbusowi i zarobi.
A najbardziej już padam jak słyszę od dumnego nastolatka : " Ja wcale nie jestem uzależniony, tylko muszę sobie zjarać szluga przed szkołą, bo mnie inaczej wszystko wk*rwia."