"Kto ma dziś dwadzieścia pięć lat? I cóż z tego? W czym mi ta świadomość ma pomóc? Nie będziesz chyba na tyle głupia, aby mi powiedzieć, że mam przed sobą życie i wszystko jeszcze przyjdzie, i tak dalej. Nie ma ani jednego człowieka na świecie, który by w to naprawdę wierzył. Każde dobre uczucie ludzkie jest święte i nie ma żadnej gwarancji, że raz jeszcze w życiu człowiek będzie chciał się wygłupiać i dawać drugiemu człowiekowi tak samo wiele, a o to przecież w końcu chodzi. 'Dawać wszystko z siebie' tak to przecież nazywacie.(...) Przed każdym dobrym uczuciem ludzkim trzeba klękać jak przed świętością, jak przed gwiazdą. Ochraniać, nieść światło, a jeśli jest tego chociaż iskierka, to dmuchać aż do utraty tchu. (...) Ludzie mają dziś mało czasu na wielkie uczucia; zrywają się rano, chłepczą swoje zupki w barach mlecznych, tłoczą się w tramwajach, kupują w domach towarowych tandetne meble na raty, kłócą się z konduktorami o pięć groszy i tak dalej. Klękać powiedział klękać. Życie mi nie daje żadnych gwarancji na przyszłość. Każdemu, który mówi: 'Zostaw to, za parę lat przyjdzie co innego', powinno się pluć w gębę.
Co przyjdzie? Kiedy przyjdzie? Każde szczęście przychodzi złą drogą."
Marek Hłasko "Ósmy dzień tygodnia"
Mój statek płynie bocznymi meandrami Rzeki. Bez Kapitana, bez zatrzymania,
bez żadnego światła latarni. Nie widać już lądu, brakuje mi kół ratunkowych.
Tylko słona woda nawadnia spragnione serce.