Sama nie wiem, co się dzieje.
Przecież wszystko jest niby w porządku. Z ust nie schodzi mi uśmiech. Przy innych.
Przy innych...
Sama toczę walkę z własnymi myślami. Mam taką cholerną ochotę znów zacząć się głodzić. ALE NIE! Przecież nie mogę, przecież wcale nie podobają mi się wieszaki bez tyłka.
Ale jak daleko mi do wieszaka! Jestem obrzydliwa. Zrobiły mi się boczki, czuję jak robię się obleśna i tłusta. Co z tego, kurwa, że to jedzenie, które jem jest "dietetyczne", "zdrowe"?
Czy ja naprawdę chcę być "zdrowa"?
Boże, co ja piszę... Jestem tak pełna sprzeczności. Nie wiem, czego chcę.
Naprawdę nie wiem.
Jak do jutra się ogarnę, dodam wpis.
Powiem tylko, że dzisiejszy bilans był... sama nie wiem jaki był. Bez słodyczy, to na pewno.
Z aktywności mel b nogi, 150 przysiadów i 100 brzuszków.
Och, co mam robić??
Boję się.
Chcę nie jeść, a z drugiej strony, uważam, że zdrowa dieta jest fantastyczna. Owoce są super.
Ale co z tego. Miałam schudnąć
Miałam schudnąć...
Dobranoc. Jutro mam nadzieję, obudzę się z lepszym nastrojem.
Dziś chcę już tylko spać.