Padam z nóg.
Dużo było dzisiaj aktywności. Najpierw wstałam o piątej, żeby poćwiczyć z mel b. Zrobiłam legs i bums. Potem dwie godziny wuefu, w tym jedna ze wzmacniania poszczególnych mięsni, a na drugiej piłka rećzna. Kocham ręczną.
Cieszę się, naprawdę dobrze się czuję ćwicząc. Ale ja zawsze lubiłam się zmęczyć, tylko najgorszy był ten pierwszy krok, kiedy trzeba spiąć dupę i ćwiczyć.
Jutro jadę do Szczecina. Mam nadzieję, że moja mama nie wpadnie na genialny pomysł, że "nic nie jadłam przez cały dzień, więc pójdziemy na obiad do maca". Uch, to by było straszne. Proszę mamusiu, nie.
BILANS
ś: 2 kawłki 10 cm bagietki z pieczenią, koktail z banana 220 kcal
2ś: wiejski light, 2 mandarynki 160 kcal
o: ryż, duszone jabłko, wątróbka 240 kcal
k: sok z marchwi, kromka żytniego chleba z trzema łyżkami wiejskiego 130 kcal
aktywność: 10 min mel b pośladki, 10 min mel b nogi, 2 godziny wf -500 kcal
250/800 kcal
Dzisiaj się nie rozpisuję, bo idę ćwiczyć, a jutro muszę baardzoo wcześnie wstać.
Jutro napiszę jak było.
DObranoc!