Yoyoyoyo, calutki dzień się opierdalam.
Naprawdę, nic nie zrobiłam poza biologią. Nie byłam w szkole. Miałam poćwiczyć z chodakowską po śniadaniu, ale nie zdążyłam, bo mama wróciła z pracy. No więc caały dzień nie ruszyłam dupy.
Ale z wczoraj byłybyście ze mnie dumne. Jeździłam na trzech koniach (spalone jakieś 900 kcal) i mój bilans ograniczył się do parówki zjedzonej rano i kanapki zjedzonej o 18.
Jutro też koń, mam nadzieję, chociaż nawaliło śniegu. Grr, ile jeszcze tej cholernej zimy?! Mam już dość grubego płaszcza, czapek i rękawiczek. Mam dość zimna i tego, że wiecznie jest ciemno!
No, a przed chwilą wpieprzyłam budyń czekoladowy. Love max, kurwa. Pocieszam się tylko tym, że wczoraj prawie nic nie zjadłam.
Wieczorem robię porządny wycisk! Mel b, nadchodzę! Naprawdę, dzisiaj planuję wieczorną godzinę męczących ćwiczeń. Muszę wypocić ten budyń.
Chryste, po co mi to było? Chwilowa przyjemność, a potem wyrzuty. Więc po co, po co?!
Nie wiem, czy dzisiaj będzie bilans. Zastanowię się i dopiszę najwyżej.
Nie sądzę, żebym przekroczyła granicę, ale nie mam ochoty go pisać.
Inni zdjęcia: Morze nacka89cwaW kociej kawiarni :) halinam... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24