Pierwszy posiłek dzisiaj.
Co się najebałam przy tych pierogach...
Nie mogę tak długo stać.
S. nie przyjedzie, bo nie chce mi zarazić...
Umieram z tęsknoty.
Próbna matma, chyba nie najgorzej.
Ale pewnie i tak nie zdam.
Jutro zakończenie.
Nareszcie...
Dziadek umarł.
Czy to wszystko naprawdę musi się dziać w jednym czasie?