Wielkanoc i po Wielkanocy.
Chciałam tu napisać życzenia świąteczne, które dostałam i sprawiły mi wielką radość, ale niestety z moją koncentracją jest coraz gorzej i nieszczęsna skasowałam wszystkie wiadomości bezczelnie rozpychające się w moim telefonie. A było ich aż 937, czy coś koło tego:)
Pogoda bezczelnie się zepsuła. Ogółem wszystko wokół jest ostatnio bezczelne. Ze mną na czele. Ludzie są egoistami, w pełnym tego słowa znaczeniu. Ze mną na czele, oczywiście. Zamiast spędzać czas z rodziną, cieszyć się, pożerać jedzenie, które także jest bezczelne, bo rozpycha się na stole, to myślą Ci egoiści tylko o sobie, swoich problemach i aspiracjach. Ze mną na czele. Kompletnie nie cieszyły mnie tegoroczne święta. Były do bani, totalnie do bani. Moje spostrzerzenie: rzeczywistość jest naprawdę szara. W pełnym tego słowa znaczeniu. I ja wiem, optymizm, optymizm. Ale nawet zawodowym optymistą kiedyś tego optymizmu brakuje, nie?:)
Wszem i wobec ogłaszam, że salamandra plamista jest bardzo bezczelna. Rozwaliła się przed moim drewnianym domkiem i zadowolona. Zero przyzwoitości, no naprawdę. I mrówki też są bezczelne. Rozwaliły się tym razem w kuchni, przedpokoju i wlazły na stół. Ktoś im podał jakieś hormony, czy co?
Tak, tak. Od dzisiaj mieszkam z mrówkami. I w dodatku moja skarpetka jest umazana trutką na te pracusie, bo tym razem ja bezczelnie w nią wdepłam.
Nic więcej nie mam dziś do powiedzenia.
Dobrej nocy i słodkich snów!