JAK JESTEM PIJANA TO PIERDOLĘ Z SENSEM
Bycie samemu jest trudne pod tym względem, że nikt się o Ciebie za bardzo nie troszczy.
Bardzo zmarzłaś? Aż tak ciężki dzień miałaś? Jak poszło na uczelni? Jak się czujesz?
Wyspałaś się? I choćbym nie wiem ilu przyjaciół miała, to troszczenie się z ich strony nigdy
nie jest na takie, jak troska ze strony drugiej połówki. I vice versa, ja też tak nie robię. Czy ktoś
w ogóle robi? To normalne, czy po prostu wyrzuciliśmy to w procesie ewolucji i postępu
technologicznego? A może tak to tylko odczuwam ze strony płci przeciwnej, jeśli to
odwzajemniam? Ech, wkroczyłam teraz na skomplikowane tereny, pełne sprzeczności.
Wydawało mi się, że postępuję samolubnie, ale chyba tak nie jest. Zdaję sobie sprawę,
że mogą być konsekwencje, ale i tak chciałabym, żeby tak było. Mimo, że mogę na tym
ucierpieć i źle wyjść. To chyba jednak nie tak źle o mnie świadczy? Pod tyloma wzlędami
byłam zbyt dobra, że postanowiłam nie być i nie wiedziałam za bardzo, czy nie przesadziłam.
To prawda, odbiło się to na mnie i trochę się pogubiłam, nie jestem pewna swojego postępowania
pod względami oczywistymi i nie do końca potrafię iść odpowiednią drogą. Robię coś, czego
tak naprawdę nie chcę. Ale zdaję sobie z tego sprawę, a to już - zdaje się - połowa sukcesu.
Poprawię się.