Coś z mojej marnej twórczości. . .
W czasach gdy miłość jest tak krucha
Otwieram swe serce i przywołuję ducha
W me oczy wstępują jasne promienie
Z zachwytem patrzę na swe odrodzenie
Jak feniks przenikam przez zamęty
Wszystko usypia tylko ja się budzę
Kalkuluję i obliczam od ilu dni się nudzę
Sens wróci, z czasem zapomnę o luce
Letarg przeminie, zbłąkane sny odejdą
Drogę znajdę i gładko po niej przejdę
Podniosę ręce i zacznę krzyczeć
Radośnie i długo, tak jak nikt jeszcze
Obudzę wszystkie zwierzęta w lesie
Z księżycem zatańczę walca na cztery
A pośród kwiatów zasnę jak motyl żółty
Do rzeki wskoczę i utopię słowa głuche
Na piasku narysuję małą czarną muchę
Poleci wysoko do nieba i będzie tam na mnie Czekać !