Sektor b, c...

"Ten świat jest jakiś pojebany dziś, nie sądzisz ?
Ty jesteś tam ja jestem tu, nie wiem co trzeba zrobić już"

***

W zasadzie to mam już chyba wyjebane na to czy ktoś
zrozumie, poczuje, nawet jeśli będziesz to Ty.
Wszystko czego się dotkne, staję się po prostu puste.
Chciałbyś może coś udowodnić ? Wiem przecież, że nie.
Znamy się... widzimy siebie w sobie i nienawidzimy się.
Tak na prawde to sobie nie wierzymy, może nie ufamy.
Co życie z nas zrobiło, by zamiast być tu razem
my walczymy. Dostrzegam swoją samotność, gdzieś w Tobie
i gardzę nią, coś czego się boję. Nie wracam na noc i
piję i palę, może coś wciągam o czym nie wiesz
i robię to by Cie troche wkurwić, wszak świat nie jest
idelany i tak... nienawidze się.
Twój problem, mój problem, może my nie potrafimy
spojrzeć sobie w oczy i przejść bez prychnięcia.
Nasza wyjątkowość chyba ze sobą koliduję, wiem
że mi współczujesz, ale kurwa dziś czuję, że
ciągniemy się na dno.
Razem kontra zewnętrzności, po drodze do nieba,
gdzieś zgubiliśmy cel, odwracamy się plecami,
Ty znowu śnisz, ja mam kreske i nie śpie wcale...
nie wiem czy możemy sobie pomóc.